13 lutego 2012

Paciencia zrezygnował, witamy Sa Pinto

Ricardo Sa Pinto nowym trenerem Sportingu Lizbona. Cóż można powiedzieć o tym ruchu? Chyba nic oprócz tego, że to dobry ruch. Formuła z Paciencią w roli wodza wyczerpała się i widać było, szczególnie w ostatnich meczach, że nie ma on pojęcia jak poprowadzić zespół do zwycięstw. Szczególnie widoczne było to na początku stycznia, kiedy Sporting remisował mecz za meczem i mimo prób zmian w składzie nie wychodziło kompletnie nic. Brakowało przede wszystkim bramek. Szybko okazało się, że Ricky'ego van Wolfswinkela trudno zastąpić lub Domingos tego nie potrafił uczynić. W końcu na ławce miał już wtedy Ribasa, Rubio i Bojinova. Było kim grać. Dlaczego nie próbował Rubio? Dlaczego w obliczu kontuzji Rinaudo nie próbował Andre Santosa, tylko środkowego obrońcę? Dlaczego tak często rotował obrońcami, zamiast pozwolić im na zgranie? Dlaczego, dlaczego, dlaczego...?

Nie dowiemy się jak skończyłby Sporting trwający sezon, gdyby trenerem pozostał Paciencia, którego byłem zresztą zwolennikiem na początku sezonu. Decyzja, pewnie lekko wymuszona przez zarząd, o dymisji wydaje się być słuszna. Skoro nie ma nikogo w jego miejsce, trzeba brać to co jest. Pod ręką jest Ricardo Sa Pinto, były gracz Sportingu, trener drużyny U-19, startującej nawet w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów - Next Gen Series. Sporting pod jego wodzą w meczach z Legią powinien grać futbol taktycznie zbliżony do tego, który grał za rządów Paciencii. Tylko nieco radośniej, bo w końcu pod okiem trenera, który czuje magię klubu. 

P.S. Bilans meczów pod wodzą Paciencii wygląda następująco. 32 mecze, 16 zwycięstw - 9 remisów - 7 porażek. Sami oceńcie, czy jest to bilans zły, czy dobry, nie zapominając, że w lecie klub przeszedł kadrową rewolucję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz