28 listopada 2011

Gorące derby Lizbony dla Benfiki

Szok? Niedowierzanie? Zaskoczenie? Wstyd? Nic z tych rzeczy. Żadnego z tych słów nie użyłem tuż po zakończeniu meczu derbowego pomiędzy Benficą a Sportingiem Lizbona. Na pewno nie były to derby, jakich się spodziewałem, ale z punktu widzenia kibica Sportingu jest to wynik nie do końca oczekiwany. Zresztą niedawno pisałem tym, dlaczego Sporting, po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie musi się obawiać Benfiki. I nie obawiał się. Dawno nie widziałem, żeby Sporting podszedł do meczu z Benfiką w podniesioną głową i żeby walczył niemalże przez pełne dziewięćdziesiąt minut. 

Coś jednak tę porażkę "Lwów" spowodowało. Według mnie decydujący wpływ na przebieg meczu miała kontuzja i opuszczenie boiska przez Matiasa Fernandeza. To brak klasowego rozgrywającego, takiej klasycznej "dziesiątki" spowodował, że Sporting szybko tracił piłkę z przodu i Benfica szybko kontrowała. Niemniej, tak jak już wspomniałem, podobała mi się gra Sportingu. Wreszcie można o tej drużynie powiedzieć, że jest zdolna do walki o najwyższe cele na krajowym podwórku. Sam trener Paciencia powiedział po meczu, że to był wielki mecz dwóch z trzech wielkich zespołów (trzecim jest Porto -dop. autor). W końcu jest to zespół, który niezależnie od wyniku derbów, może powalczyć o tytuł mistrzowski. Z przebiegu meczu można wyciągnąć wniosek, że mecz był spotkaniem bardziej na remis, niż na wygraną którejkolwiek ze stron. Z drugiej strony - gdyby nie czerwona kartka dla Cardozo, to spotkanie mogło się potoczyć jeszcze gorzej dla Sportingu.


Podczas gdy polskie portale internetowe i gazety wspominają jedynie o wyniku samej rywalizacji sportowej, portugalskie media od soboty zajmują się tematami poza sportowymi, a również dotyczącymi derbów, między innymi zadymą (dosłownie), do której doszło na Estadio da Luz, głównie z winy organizatorów i kibiców Sportingu Lizbona. Głos w sprawie zabrał też prezydent Sportingu - Godinho Lopes. 
Sporting Clube de Portugal wyraża ubolewanie z powodu warunków przewidzianych dla swoich fanów na Estadio Da Luz. Benfica posiadała wiedzę na temat sprzedanych przez Sporting biletów, ilości fanów Sportingu, którzy będą chcieli obejrzeć to spotkanie. Niestety nie dostosowała się do tych informacji.
Prezydent w liście skierowanym do mediów zwraca uwagę na traktowanie kibiców Sportingu na Stadionie Benfiki. Fani Lwów zostali umieszczeni na trybunach w taki sposób, że problemem było zakupienie przez nich butelki wody. Nie mieli dostępu do punktów gastronomicznych,a niektórzy mieli problem z dostaniem się do toalet. Ponadto Benfica przeznaczyła dla Sportingu mniej miejsc, niż zostało sprzedanych biletów kibicom tej drużyny. Według słów Prezydenta Lopesa, fani "Lwów" zostali też wpuszczeni na stadion zbyt późno, co mogło być głównym powodem ich niezadowolenia i późniejszego, umówmy się, niezbyt dobrego zachowania. Jednak podkreśla, że sposób, w jaki zostali potraktowani kibice Sportingu na Da Luz, jest "hańbą dla takiego klubu jak Benfica".

Fakty są takie, że po meczu w sektorze zajmowanym przez fanów "Lwów", głównie przez kibiców z grupy "Juve Leo", a więc najbardziej fanatycznej grupy kibiców Sportingu, wybuchł pożar, z którym strażacy walczyli przez dobre kilkadziesiąt minut. W związku z zamieszkami po meczu policja zatrzymała 3 osoby, a 21 jest identyfikowanych przez odpowiednie służby. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz