25 września 2011

Wreszcie jest dobrze

Wreszcie Sporting odniósł zwycięstwo po meczu, do którego nie można się w żaden sposób przyczepić. Już po statystykach widać, który zespół był tego wieczoru górą, a który musiał uznać wyższość przeciwnika. Posiadanie piłki na korzyść „Lwów”, dodatkowo niemalże w każdym elemencie gry gospodarze nie dawali szans ekipie z Setubal. Przed tygodniem Sporting prowadził już 2-0, i wygrał minimalnie, bo 3-2. Widać, że podopieczni Domingosa Pacienci nie zasypiali gruszek w popiele i tym razem doskonale przygotowali się do spotkania zarówno fizycznie, jak i mentalnie. 
 
Oprócz doskonałej formy kilku graczy, między innymi szybkiego jak wiatr Carillo i ciągle atakującego Capela, napastnik „Lwów” - Ricky van Wolfswinkel miał dość sytuacji, by skompletować hat-tricka. Tym razem wykorzystał jednak tylko dwie sytuacje. Ricky to bardzo ciekawy zawodnik. Typowy egzekutor, jakiego w Sportingu nie było od lat, podobnie jak klasowego rozgrywającego, a z tej roli bardzo dobrze wywiązuje się nowy nabytek zespołu z Estadio Jose Alvalade – Elias. To głównie dzięki temu duetowi Sporting cieszył się po sobotnim spotkaniu z trzech punktów, ale należy też pamiętać o bardzo dobrym występie skrzydłowych – Capela i Carillo. 

Mrówczą robotę w środku pomocy wykonywali Rinaudo i Schaars, ten drugi strzelił nawet bramkę. W obronie mały plus należy dopisać przy nazwiskach Insua i Pereira, który rzadko dopuszczali skrzydłowych Vitorii do jakichkolwiek dośrodkowań, nieźle radził sobie duet stoperów – Rodriguez i Onyewu. Jedną niepewną interwencję w meczu zaliczył bramkarz Rui Patricio, ale na jego szczęście nie wpłynęło to na wynik rywalizacji. Gra Sportingu podobała mi się nie dlatego, że zagraliśmy bardzo dobry mecz przeciwko słabemu zespołowi z Setubal. Podobało mi się dlatego, że w końcu widać u tej drużyny kręgosłup. 

Choć sam wielokrotnie pisałem na tym blogu, że liczba transferów dokonanych przez Sporting w letnim okienku graniczy z absurdem, to mam nadzieję, że Domingos Paciencia w taki sposób ułoży zespół, by mógł ze spokojem walczyć na trzech frontach. W lidze, Pucharze Portugalii oraz w UEFA Europa League. Przy tak szerokiej kadrze powinno się udać przynajmniej na dwóch z nich. Osobiście marzy mi się dublet na krajowym podwórku i ćwierćfinał europejskich pucharów. Być może moje życzenie spełni się jeszcze w tym sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz