3 marca 2011

Finał Pucharu Ligi uciekł za miedzę (Benfica-Sporting 2:1)

Kibice Leoes byli przed środowym spotkaniem realistami. Myśleli, że skończy się na dwóch bramkach, ewentualnie, przy wystawieniu rezerwowego składu przez trenera Jorge Jesusa, Sporting zdoła ugrać remis w regulaminowym czasie gry. Mecz pokazał, że nawet z Benfiką grającą w niemal najsilniejszym zestawieniu Sporting jest w stanie walczyć jak równy z równym. Do czasu.

W pierwszej połowie Sporting od razu rzucił się do ataków,aczkolwiek sprawiał wrażenie drużyny panującej nad tym, co się dzieje na boisku. Nie były to ataki chaotyczne. Skutek tego był taki, że Postiga strzałem głową w w 21' minucie dał prowadzenie zespołowi "Leoes". Warto też odnotować fakt, że obrona Sportingu dobrze spisywała się przez pewien czas, dopóki boiska nie musiał opuścić kontuzjowany Daniel Carrico. Polga, który zastąpił kapitana Lwów, nie wszedł w mecz najlepiej. tuż przed końcem pierwszej połowy zabawił się w zapaśnika we własnym polu karnym i Benfica otrzymała prezent w postaci rzutu karnego. Rui Patricio stanął na wysokości zadania, ale czego Patricio nie wpuścił, to sprowokuje Evaldo. Boże, jak ten koleś mnie irytuje! W 34' minucie spotkania pozwolił Cardozo wskoczyć sobie na plecy i Paragwajczyk strzelił na 1:1. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa, w której obydwa zespoły toczyły wyrównana walkę o zwycięstwo.

Niestety druga połowa to już właściwie koncert Benfiki. Początkowa faza drugiej połowy jeszcze mogła zwiastować korzystne rozstrzygnięcie dla Sportingu, ale z biegiem czasu gracze w biało-zielonych strojach słabli. "Oddychanie rękawami" - to zbyt łagodne określenie. Im bardziej starałem się dostrzec jakiś akcji Sportingu, tym bardziej ich nie było, a Benfica atakował z coraz większą zawziętością. Dość powiedzieć, że na przestrzeni kilkunastu minut "Orły" przeprowadziły co najmniej dwie akcje, które powinny zakończyć się bramkami. Najpierw Rui Patricio kopnął piłkę tak niefortunnie, że odbiła się ona od Cardozo i tylko matka natura raczy wiedzieć dlaczego futbolówka nie znalazła się w siatce, później obrona zapomniała, że w polu karnym zwykle oprócz swojego bramkarza można spotkać też napastników drużyny przeciwnej. Na szczęście uratował ich poprzeczka. Sporting też miał swoje akcje. Jednej z nielicznych swoich szans na podwyższenie wyniku nie wykorzystał Postiga, a później Matias Fernandez trafił prosto w bramkarza rywali zza miedzy. Jednak to gracze w czerwonych koszulkach atakowali z pełnym zaangażowaniem i co jakiś czas robili z obrońców Sportingu wiatraki odpustowe. W 92' minucie Javi Garcia skorzystał z niefrasobliwości obrońców i ustalił wynik spotkania na 2:1.
W finale Pucharu Ligi Portugalskiej Benfica zagra ze zwycięzcą meczu Pacos-Nacional.
Benfica- Sporting 2:1
Sporting: Rui Patrício - Joăo Pereira (85' Abel), Carriço (13' Polga), Torsiglieri, Evaldo - André Santos, Zapater, Yannick Djaló, Matías, Vukcevic (62' Valdés) - Postiga.

Bramki:
Helder Postiga (Sporting 21')
Oscar Cardozo (Benfica 34')
Javi Garcia (Benfica 90'+2)


Highlights - MyVideo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz