Niezły łomot sprawiła Valencia Sportingowi podczas meczu "prezentacyjnego". To już tradycja, że przed rozpoczęciem sezonu zespół Sportingu prezentuje się swoim kibicom w meczu sparingowym. Nie inaczej było i tym razem, w dodatku "Lwy" musiały się zmierzyć z dużo silniejszym rywalem. A to, że Valencia to nie chłopcy dobicia zespół podopiecznych Unaia Emery'ego udowodnił bardzo szybko, strzelając 2 bramki. Te, podobnie jak ostatni gol, padły po błędach obrońców Sportingu.
Szczerze mówiąc to bardzo mnie to cieszy. Nic tak nie robi dobrze zespołowi, jak sromotna porażka po kilku wygranych meczach sparingowych. Sporting jest budowany na nowo, dopiero ma być silny. Wyniki sparingów pokazują, że to jeszcze nie jest moment, by "Lwy" w zupełnie nowym składzie walczyły z najlepszymi zespołami z Europy. Piłkarze muszą się ze sobą zgrać, wzajemnie się zrozumieć i uzupełniać. Na tym etapie przygotowań jest to niemożliwe.
Może też Domingos Paciencia zorientuje się w końcu, że Carrico nie nadaje się kompletnie do tego zespołu i powinien zostać odstawiony od drużyny. Dwie bramki na jego konto, mimo, że zawiniła właściwie cała obrona, a już kiksy Onyewu doprowadzały kibiców do szału. Może taki zimny prysznic spowoduje, że zawodnicy poczują trochę pokory przez rozpoczęciem sezonu. Kiedy wymienia się 3/4 zespołu, to nie można liczyć na sukces w każdym meczu. Dobrze,że ta porażka przyszła teraz, a nie w sezonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz